„Oglądali Państwo film „Azyl”?

Czytali Państwo może książkę „Azyl” Diane Ackerman? Albo znacznie lepszą od niej książkę „Ludzie i zwierzęta” Antoniny Żabińskiej?

A może chociaż słyszeli Państwo o Żydach wywiezionych z warszawskiego Getta, których małżeństwo Jan i Antonina Żabińscy ukrywali przed pewną śmiercią w Zoo w Warszawie?

Jeśli tak, to powinni Państwo wiedzieć, że wczoraj zmarł „Ryś”, jeden z bohaterów tej historii, tej książki i tego filmu, 10-11-letni wówczas chłopiec, syn państwa Żabińskich - Ryszard.

Był mały, pewnie nie rozumiał jeszcze złożoności i okrucieństwa tego świata, ale wiedział, że trzeba siedzieć cicho, że kiedy przychodzili Niemcy, trzeba było zachowywać się w określony sposób, grać komedię tak, aby nie domyślili się, że w piwnicach, w klatkach zwierzęcych są istoty ludzkie, którym groziła śmierć. Musiał nauczyć się nosić im jedzenie i picie tak, żeby nie upuścić, nie rozlać, nie zostawić śladów, które mogłyby naprowadzić na trop ukrywających się tamtych oprawców, opętanych marzeniem o wielkości ich ojczyzny kosztem ojczyzn innych ludzi. Narodowców, pogardzających liberalizmem i tolerancją wobec odrębności.

Hej, dzisiejsi dziesięciolatkowie: umielibyście tak?

Ryś nauczył się od rodziców kochać zwierzęta, naszych słabszych, zagrożonych przez nas braci, ale to pewnie we własnym sercu odnalazł miłość do ludzi.

A teraz umarł i w piątek zostanie pochowany. Dobry, porządny człowiek, któremu przyszło żyć w czasach wymagających najcięższych wyborów już od najmłodszych. Ryszard Żabiński zawsze dokonywał dobrych wyborów, wybierał dobro.

Zachowajcie go, proszę w sercu i pamięci.“

Jacek Pałasiński