Siódmy dzień stycznia nowego roku 2018 pozostanie na długo w sercach Miłośników naszego Ogrodu. Na ten właśnie dzień zaplanowano parapetówkę u pawianów i tego właśnie dnia przybyło na spotkanie wielu gości.  Najpierw, w słoniarni, pani Ewa Rembiszewska zauroczyła nas wspaniałą opowieścią o tych wielce ciekawych małpach. Opowiadała o tym, jak sprytnie radzą sobie w walce z wężami, jak pomagają ludziom w odnalezieniu na pustyni wody, jakie mają zwyczaje i upodobania.  Potem wszyscy razem poszliśmy podziwiać pawiany na wybiegu. One też miały co podziwiać, bo tworzyliśmy naprawdę liczną gromadę i widać było, jak małpy dostają oczopląsu :) Tym bardziej, że przyjechała też telewizja TVP i na tle małpiej rodziny dokonywała nagrań. Najpierw z panią Ewą Rembiszewską, później z panią Laurą Turadek, opiekunką małp, a na koniec z uroczą mamą z dzieckiem, czyli przedstawicielami naszych gości.  

Na pewno w takich chwilach małpy doskonale się orientują, co ich czeka. I tym razem się nie zawiodły, bo pani Ewa, we właściwym momencie, wkroczyła na scenę z ogromnym koszem małpich przysmaków i dla pawianów rozpoczęła się prawdziwa uczta. Rzucaliśmy im kwiaty brokułów, kawałki jabłek i marchewki. Zajadały ze smakiem, wyławiając je nawet z wody, a my cieszyliśmy się jak dzieci. To znaczy dorośli cieszyli się jak dzieci, a dzieci cieszyły się jak zwykle :) 

Wreszcie zostaliśmy zaproszeni do nowego lokum, które Fundacja Panda wybudowała dla pawianów, by było im wygodniej żyć, gdy na dworze zimno. Lokum graniczy z wybiegiem małp, więc gdy do niego wchodziliśmy – pawiany, usadowione na skałach, bacznie nas obserwowały, jakby już strzegły wejścia do swojego domu… 

Na parapetówce było bardzo radośnie. Podziwialiśmy budowlę, pytaliśmy o szczegóły i na koniec wznieśliśmy toast za nowe małpie mieszkanko – najwyżej kieliszek z szampanem podniósł poprzedni dyrektor Warszawskiego ZOO, pan Maciej Rembiszewski, wielce szczęśliwy z nowego sukcesu Fundacji, który niewątpliwie przyczyni się do dobrostanu tych uroczych zwierząt.


A te urocze zwierzęta, po skończonej ceremonii i naszym wyjściu na zewnątrz, odprowadziły nas wzrokiem, chyba dziękując za ten spektakl w środku zimy.


Do zobaczenia na następnym spotkaniu :)